wtorek, 4 maja 2010

Desperackie próby ratowania twarzy na fejsbuku

Nestlé próbuje się pozbierać po marcowej wtopie w serwisie społecznościowym Facebook. Firma zrezygnowała już z błagania o miłosierdzie internautów, umieszczonego na poczesnym miejscu w profilu.

Cytuję: "To repeat: we welcome your comments, but please don't post using an altered version of any of our logos as your profile pic - they will be deleted".


Aktualnie Nestlé stara się podbudować wizerunek PR-owskimi notkami w temacie: olej palmowy, orangutany, całkowicie pomijając milczeniem inne sprawy. Na przykład stary problem ze sztuczną mieszanką mleczną dla dzieci (o tym jeszcze będę pisać). Zamiast tego chwalą się planem sprzedaży tzw. PPP (popularly positioned products) czytaj: najtańsze wersje najpopularniejszych produktów, których odbiorcami (ze względu na przystępną cenę) mają być mieszkańcy krajow takich jak np. Indonezja.

Wow. Niezła strategia. Nie ma to jak najpierw wyprodukować, tanio - kosztem pracowników, kupując surowiec od szemranego dostawcy, a potem sprzedać to na lokalnym rynku. Zastanawiam się, jak długo będą obchodzić na paluszkach tą stertę problemów narosłych przez lata. Ile można zamiatać pod dywan?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz