poniedziałek, 3 maja 2010

Przerwa na orangutany



Przerywam na moment ciągłość wątku związanego z Fabryką Nestlé Philippines Cabuyao, po to by napisać o niedawnej akcji Greenpeace. Organizacja ta, dzięki wieloletniej tradycji w byciu upierdliwym wobec korporacji stała się już sama w sobie instytucją (ze wszystkimi plusami i minusami instytucji), pomimo to jednak nie traci specyficznego poczucia humoru i medialnego wyczucia chwili. Mało która globalna grupa kapitałowa przewiduje w swoich relacjach inwestorskich wizytę protestujących orangutanów, a jednak - takie zdarzenie miało miejsce. Na coroczne Walne Zebranie Nestlé, które odbyło się 15 kwietnia, bieżącego roku w Lozannie stawili się nie tylko udziałowcy, ale także grupa działaczy w kostiumach orangutanów, protestujących przeciwko wyniszczaniu naturalnego środowiska orangutanów.

Orangutany z Sumatry są na liście zwierzęcych pechowców, ich liczbę ocenia się na 6.600. Tymczasem giną, bo jest wielu chętnych na olej palmowy. Bez niego nie byłoby wielu waszych ulubionych batoników - takich jak Kitekat na przykład.

Greenpeace od dawna obwiniał Nestlé o przyczynianie się do niszczenia populacji orangutanów, przez zawieranie umów z największym indonezyjskim producentem oleju palmowego, Sinar Mas - firmy znanej z rabunkowej gospodarki w lasach tropikalnych. Pod naciskami działaczy Nestlé wycofało się z transakcji bezpośrednich z Sinar Mas (trzeba dbać o opinię publiczną) i sprytnie zaczęło robić zakupy z drugiej ręki, u firm - dostawców, takich jak Cargill, czy powiązanych z Sinar Mas udziałowo, jak Asia Pulp & Paper.

Pod dalszym naciskiem opinii publicznej Nestlé zaczęło podejmować kroki, które pozwoliłyby na polepszenie wizerunku w tej kwestii. Między innymi; ograniczono zużycie oleju palmowego o ok. 42,000 ton rocznie, ustalono także, że do 2015 roku wszystkie źródła dostaw mają być sustainable (modne i nadużywane w marketingu określenie). Ponadto, być może aby mieć dowód dobrej woli i zabezpieczenie na wszelki wypadek Nestlé rozesłało do wszystkich dostawców, wliczając Cargill oficjalne oświadczenie, że nie będzie tolerować dotawców, których towar jest pozyskiwany w sposób nieprzyjazny dla środowiska. 18% oleju używanego w produkcji przez Nestlé ma Certyfikaty GreenPalm, docelowo ten procent ma się zwiększyć do 50% pod koniec 2011 roku. Hmmm. Na razie to deklaracje. Zobaczymy jak będzie. Tego co już zniszczone, żadne nowe reguły niestety nie przywrócą.

Póki co, dorzucam orangutany do listy grzechów Nestlé. Jeżeli was to jakoś rusza - zastanówcie się w sklepie, który batonik kupić. To nieprawda, że wszystkie są nie fair.

Na podstawie Planetsave.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz